Po najdłuższych negocjacjach rządowych w historii partie tworzące w Holandii poprzedni rząd zawarły nową umowę koalicyjną. Premierem już czwartą kadencję będzie Mark Rutte.
Nowy, centroprawicowy rząd utworzą te same partie, które weszły w skład poprzedniego gabinetu: Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD), Demokraci 66 (D66), Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny (CDA) i Unia Chrześcijańska (CU). Teraz rząd musi jeszcze uzyskać wotum zaufania.
Rutte: Mamy świetne porozumienie
271 dni to zdecydowany rekord, jeśli chodzi o czas trwania rozmów koalicyjnych w Holandii. Co więcej, został on pobity już po raz drugi z rzędu. Dotychczasowy rekord wynosił 225 dni – tyle zajęło sformowanie poprzedniego rządu.
Przedłużanie się negocjacji było po części konsekwencją tego, że premier Mark Rutte, lider zwycięskiej VVD, miał ograniczone pole manewru przy formowaniu koalicji. Ze względu na silne rozdrobnienie holenderskiej sceny politycznej VVD uzyskała w marcowych wyborach jedynie 22 proc., a zatem aby zapewnić sobie większość w parlamencie, musiała ona albo porozumieć się z wszystkimi dotychczasowymi koalicjantami, albo zaprosić do koalicji partie lewicowe.
Mimo że szefowa Demokratów 66 (którzy uzyskali w wyborach drugi najlepszy wynik) Sigrid Kaag opowiadała się raczej za tym drugim rozwiązaniem, to w końcu zwyciężyła opcja kontynuacji współpracy z partiami prawicowymi.
Powołanie po raz kolejny na premiera Rutte oznacza z kolei, że jeśli dotrwa on na tym stanowisku do końca kadencji, zostanie najdłużej pełniącą tę funkcję osobą w historii kraju. Jest on także drugim po węgierskim premierze Viktorze Orbánie najdłużej sprawującym władzę z obecnych szefów rządów w UE.
„Mamy świetne porozumienie, ale wszystko zależy od tego, jak sprawdzi się ono w praktyce”, stwierdził Rutte, odnosząc się do wynegocjowanej umowy. Pytany o warunki umowy, oznajmił, że zostanie ona przedstawiona w środę (15 grudnia). „Na poziomie negocjatorów umowa jest już zawarta, ale musi ona jeszcze zostać zaakceptowana przez partie i przez parlament. Tak więc pozostało jeszcze trochę do zrobienia”, wyjaśnił.
Trudne dziewięciomiesięczne rozmowy
Niemal dziewięciomiesięczne negocjacje koalicyjne momentami były burzliwe. Ich powodzeniu najbardziej zagroziła afera, jaka wybuchła na przełomie marca i kwietnia. Markowi Rutte zarzucono wówczas, że prowadził zakulisowe rozmowy w sprawie obsadzenia jednego z ministerstw, a później wszystkiego się wyparł.
Gdy opublikowano dokumenty, świadczące o tym, że faktyczni uczestniczył w takich dyskusjach, stwierdził, że „źle zapamiętał” to, co się wydarzyło. Parlamentarne głosowanie w sprawie wotum nieufności udało mu się jednak przetrwać.
Inna afera dotyczyła rozmów z Rosją, jakie rząd Rutte miał prowadzić w 2017 r., dotyczących „różnych projektów energetycznych”. Tweede Kamer, niższa izba holenderskiego parlamentu ponoć nie była dostatecznie poinformowana o treści tych rozmów, m.in. o tym, że dotyczyły one także gazociągu Nord Stream 2 oraz sankcji UE przeciwko Rosji. Sprawa ta wzburzyła jednak, rzecz jasna, nie tyle koalicjantów, ile partie pozostające w opozycji.
Priorytety przyszłego rządu
Nowy rząd obejmie władzę najprawdopodobniej już po sezonie świątecznym, na początku przyszłego roku. Wśród priorytetów przyszłego gabinetu zdaniem mediów znajdą się zapewne polityka mieszkaniowa i działania mające na celu zaradzenie niedoborowi mieszkań, świadczenia na dzieci oraz podniesienie wydatków na służbę zdrowia i szkolnictwo.
Władze będą też musiały podjąć działania na rzecz walki ze zmianą klimatu. Jak zauważa agencja Reutera, Holandia od lat nie radzi sobie z dotrzymywaniem celów w zakresie ochrony środowiska i pozostaje jednym z krajów o najwyższym poziomie emisji dwutlenku węgla per capita w UE.