Przewodniczący mocno konserwatywnej i eurosceptycznej partii Forum na rzecz Demokracji (FvD) Thierry Baudet ma usunąć z mediów społecznościowych posty, w których antycovidowe obostrzenia zrównywał z prześladowaniami Żydów przez III Rzeszę. Jeśli tego nie zrobi, za każdy dzień zwłoki zapłaci grzywnę.
Thierry Baudet to poseł do izby niższej holenderskiego parlamentu, czyli Tweede Kamer. W 2015 r. założył Forum na rzecz Demokracji (FvD), które najpierw było konserwatywnym think-tankiem, a potem przekształciło się partię polityczną.
FvD to ugrupowanie prawicowe (hołdujące ideom konserwatywnego-liberalizmu), a także antyunijne. Partia powstała m.in. na fali sprzeciwu wobec zawarcia przez Unię Europejską umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą.
FvD przeciwne obostrzeniom w Holandii
Teraz politycy FvD krytykują natomiast wprowadzanie antycovidowych obostrzeń oraz sprzeciwiają się wprowadzaniu ułatwień dla osób zaszczepionych na koronawirusa.
W listopadzie, na wieść o wprowadzeniu w Holandii częściowego lockdownu w związku z nasilaniem się IV fali pandemii COVID-19, Baudet umieścił na swoich kontach w serwisie społecznościowym oraz na stronie internetowej swojej partii wpis, w którym porównał obostrzenia do Holokaustu.
„Osoby niezaszczepione są traktowane jak Żydzi w czasie II wojny światowej. Są nowymi Żydami. (…) Walczymy o wolność słowa, a konsekwencje tej walki będą dotyczyć całej Holandii. (…) Przez dziesięciolecia widzieliśmy, jak II wojna światowa była nadużywana do legitymizacji lewicowych postulatów” – napisał lider FvD.
Pozew ocalałych z Holokaustu
Te słowa oburzyły jednak holenderskie organizacje żydowskie, które zdecydowanie sprzeciwiają się porównywaniu walki z pandemią COVID-19 do zagłady europejskiej społeczności żydowskiej w czasie II wojny światowej, uznając to za banalizowani Holokaustu.
Ponieważ Baudet nie chciał wycofać się ze swoich stwierdzeń, czwórka ocalałych z Holokaustu mieszkańców Holandii, ze wparciem takich organizacji jak Centrum Informacji i Dokumentacji (CIDI) oraz Central Jewish Consultation, pozwała lidera FvD do sądu w Amsterdamie.
„Porównania do Holokaustu tworzą klimat sprzyjający wzrostowi antysemityzmu i faszyzmu” – mówiła wczoraj podczas rozprawy prawniczka pozywających Jacqueline Schaap, argumentując, że konsekwencje takich wypowiedzi jak ta Baudeta wykraczają poza bagatelizowanie historycznych zbrodni czy podważanie zaufania do walki z pandemią COVID-19 czy programów szczepień ochronnych.
Sąd w dużej części podzielił tę argumentację i przyznał rację powodom. Nakazał też Baudetowi natychmiastowego usunięcie z internetu zaskarżonych wpisów oraz złożenie przeprosin. Jeśli tego nie zrobi, to za każdy dzień zwłoki po uprawomocnieniu się wyroku zapłaci 25 tys. euro grzywny.
Baudet nazwał jednak wyrok sądu w Amsterdamie „całkowicie niedorzecznym”. „Wolność słowa została dzisiaj sądownie ograniczona” – napisał na Twitterze.
Skandaliczny transparent na manifestacji Konfederacji
Tymczasem środowiska przeciwne antycovidowym obostrzeniom oraz antyszepionkowe także w Polsce chętnie sięgają po retoryką porównującą walkę z pandemią COVID-19 do Holokaustu.
Podczas wtorkowego (14 grudnia) protestu polityków Konfederacji pod Sejmem, który odbył się pod hasłem „Stop segregacji sanitarnej”, za plecami Janusza Korwina-Mikkego, Roberta Winnickiego, Konrada Berkowicza, Artura Dziambora i Grzegorza Brauna znalazł się transparent w kształcie napisu znad bramy obozu koncentracyjnego Auschwitz. Ale zamiast niemieckiej sentencji „Arbeit macht frei” („Praca czyni wolnym”), znalazł się tam napis: „Szczepienie czyni wolnym”.
Zostało to skrytykowane przez organizacje żydowskie oraz Muzeum Auschwitz. „Napis >>Arbeit macht frei<< to jedna z ikon ludzkiej nienawiści. Instrumentalizacja symbolu cierpienia ofiar Auschwitz to skandaliczny przejaw moralnego zepsucia. To szczególnie zawstydzające, kiedy dokonują tego polscy posłowie” – napisała dyrekcja tej placówki.
Część posłów Konfederacji się odcina, część bagatelizuje sprawę
Z kolei premier Mateusz Morawiecki powiedział: „Z szacunku dla ofiar niemieckich zbrodni bardzo proszę, byśmy nigdy nie zniżali się do takiego poziomu debaty”. Natomiast poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński napisał na Twitterze: „Trzeba przyznać, że pandemia odkrywa nowe rekordy zidiocenia wśród niektórych polityków…”.
Posłowie Konfederacji natomiast albo sprawę bagatelizowali, jak Janusz Korwin-Mikke czy Robert Winnicki, albo – jak Artur Dziambor – dystansowali się od niej, przekonując, że nie mieli pojęcia co znajduje się tuż za nimi, gdy przemawiali. „Napis ustawił ktoś z tłumu. Został usunięty natychmiast, gdy to zauważyliśmy” – zapewniał Dziambor.
Z kolei nieobecny na scenie podczas manifestacji poseł Konfederacji Michał Urbaniak wprost skrytykował transparent. „Mój pradziadek też był w obozie koncentracyjnym, więc niezbyt mnie bawią takie happeningi. Ten transparent nie powinien się pojawić na naszej manifestacji. To prawda” – ocenił.
Transparent był już raz pod Sejmem
TVP Info zauważyło jednak, że kontrowersyjny transparent nie po raz pierwszy znalazł się pod Sejmem. W ubiegłym tygodniu prezentowano go podczas manifestacji polskich przedstawicieli ruchu „żółtych kamizelek”. Obie te manifestacje łączyła – według doniesień TVP Info – postać jednej z liderek ruchu antyszczepionkowego, asystentki posła Konfederacji Grzegorza Brauna – Justyny Sochy.
„Mogłoby to (napis „Szczepienie czyni wolnym”) zawisnąć tu na stałe. Sejm to miejsce zamordyzmu, gdzie większość polityków, wybranych rzekomo przez naród popiera segregację i ma krew na rękach” – mówiła podczas ubiegłotygodniowej demonstracji.
Ubolewała jednocześnie, że Sejm nie ma bramy, na której można by powiesić kontrowersyjny napis, bo „pięknie się by komponował”. „Minuta ciszy dla wszystkich ofiar tego systemu” – mówiła Socha.