Grecki premier oraz głowa Greckiej Cerkwi Prawosławnej zawarli umowę, na mocy której 10 tys. prawosławnych księży i biskupów utraci swoje stałe pensje wypłacane im przez państwo jako członkom służby cywilnej. To krok w kierunku wprowadzenia w Grecji rozdziału kościoła i państwa.
Choć księża i biskupi utracą stałe pensje, wciąż będą na budżetowym utrzymaniu. Premier Aleksis Tsipras i arcybiskup Ieronymos ustalili, że rząd będzie przekazywał Cerkwi roczną dotację w wysokości 200 mln euro, z której będzie można wypłacać księżom ich uposażenia. Wysokość dotacji nie będzie powiązana z liczbą księży, nie wzrośnie wraz ze wzrostem ich liczebności, ani nie spadnie jeśli będzie ich mniej.
Choć zmiana ta z pozoru wydaje się niewielka, jest w istocie poważnym krokiem ku oddzieleniu w Grecji kościoła od państwa. Grecka Cerkiew Prawosławna odgrywa bowiem bardzo istotną rolę w greckim życiu publicznym. W greckich szkołach publicznych uczniowie rozpoczynają każdy dzień nauki od wspólnej modlitwy, zaś lekcje religii są obowiązkowe. W sądach i urzędach wiszą prawosławne ikony, zaś wiele urzędowych druków wciąż posiada obowiązkową do wypełnienia rubrykę z pytaniem o wyznawaną religię. Prawosławni hierarchowie oficjalnie błogosławią każdy nowo wybrany rząd. Błogosławieństwa nie odmówił nawet podczas obu swoich zaprzysiężeń mocno lewicowy premier Tsipras. Odniesienie do Cerkwi Prawosławnej znajduje się nawet w preambule do greckiej konstytucji.
Część reform gospodarczych
Formalne zdjęcie księży i biskupów z listy płac w ramach służby cywilnej to część reformy administracji państwowej wymuszone na Atenach przez zagranicznych wierzycieli – Unię Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Grecki system administracyjny był bowiem jeszcze niedawno jednym z najbardziej rozbudowanych na świecie. Do 2015 r. aż 18 proc. wszystkich zatrudnionych Greków pracowało właśnie w administracji publicznej. Zarówno pensje, jak i liczebność urzędników była gwarantowana przez wiele ustaw i przepisów. Wielu urzędników było nimi więc de facto dożywotnio.
Greckiemu rządowi udało się wynegocjować z cerkiewnymi władzami, że w zamian za utworzenie ww. rocznej dotacji, Cerkiew nie będzie się sprzeciwiać przekształcaniu greckiego państwa w „państwo neutralne religijnie” ani nie będzie dłużej zgłaszać roszczeń do do nieruchomości, które w przeszłości przejęło na własność państwo. Powstanie bowiem wspólny fundusz, który będzie zarządzał tymi nieruchomościami, dzieląc zarówno zyski, jak i koszty po połowie między obie strony umowy. Spór o odebrany kościelny majątek ciągnie się od 1952 r.
Protesty przeciw umowie
Porozumienie między premierem Tsiprasem a arcybiskupem Ieronymosem budzi wiele protestów po obu stronach sporu. Umowa będzie jeszcze musiała zostać zatwierdzona zarówno przez grecki rząd i parlament, ale także przez kościelny synod. Skrytykował ją już jednak były minister edukacji w pierwszym rządzie Tsiprasa Aristides Baltas, który zwrócił uwagę na to, że rząd gwarantuje państwowe pensje 10 tys. księży, gdy w najtrudniejszych chwilach kryzysu finansowego państwo nie było w stanie utrzymać nawet mniejszej liczby lekarzy w szpitalach.
Z drugiej strony protestują stowarzyszenia kleryków i młodych kapłanów, którzy przekonują, że nikt nie konsultował z nimi tego, że utracą niebawem status urzędników służby cywilnej.