Nie słabną wielotysięczne protesty w Rumunii. Demonstranci domagają się ustąpienia rządu Sorina Grindeanu i apelują o wsparcie do Unii Europejskiej.
Od końca stycznia br. w Bukareszcie i innych miastach Rumunii trwają wielotysięczne antyrządowe protesty. Iskrą, która je wywołała, była rządowa próba dekryminalizacji wielu nadużyć na stanowiskach państwowych i powiązanych z nimi przestępstw, jak np. działań na szkodę państwa, jak również skrócenia części wyroków, jeżeli skazany jest powyżej 60. roku życia, kobietą w ciąży lub ma dziecko poniżej 5. roku życia.
Dekrety
Rząd premiera Sorina Grindeanu argumentował, że przyczyną wprowadzania takich zmian jest chęć zmniejszenia przeludnienia w rumuńskich więzieniach. Zgodnie z szacunkami, po wprowadzeniu nowych przepisów, zwolnione miałoby być od 2 do 4 tys. miejsc w więzieniach.
>> Czytaj więcej o dekretach
Te argumenty nie przekonały społeczeństwa ani prezydenta Klausa Iohannisa (formalnie bezpartyjny, wybrany za poparciem centroprawicy pozostającej w opozycji do PSD). Podejrzenia wzbudzał przede wszystkim pośpiech – rząd przygotował dekrety w ciągu pierwszych tygodni po objęciu władzy 5 stycznia.
>> Czytaj więcej o protestach w Rumunii
Podejrzeń dodawał fakt, że tempo zdawało się być dobrane tak, by dekrety – niewymagające debaty parlamentarnej – weszły w życie przed rozpoczęciem się procesu przewodniczącego Partii Socjaldemokratycznej (PSD), dominującej partii w koalicji rządzącej – Liviu Dragnei. Dragnea, mimo przewodnictwa w PSD, nie objął teki premiera, jako że ma już na koncie jeden wyrok za manipulacje wyborcze. Natomiast w tym miesiącu rozpoczął się jego kolejny proces, tym razem właśnie za nadużycia władzy i fałszerstwa z czasów, kiedy był samorządowcem.
>> Czytaj więcej o problemach Dragnei z prawem
5 lutego rząd po wielotysięcznych protestach wycofał się z dekretu dekryminalizującego korupcję, a dekret o skracaniu wyroków skierował pod obrady parlamentu. Do dymisji podał się także minister sprawiedliwości Florian Iordache, jednak rząd przetrwał głosowanie nad wotum nieufności. W zeszłym tygodniu (22 lutego) dokonano szerszego przetasowania rządu.
Dymisji rządu nie chciał też Iohannis. Stwierdził on, że PSD zwyciężyło uczciwie w wyborach, a Grindeanu sam powinien uporządkować chaos w kraju, do którego doprowadził.
>> Czytaj więcej o słowach prezydenta
Protesty
Te argumenty nie przekonały jednak całego społeczeństwa. Wczoraj (26 lutego) wieczorem szacowane 3-5 tys. osób zebrało się pod kancelarią rządu w Bukareszcie, by domagać się jego dymisji. Dalszych kilka tysięcy przemaszerowało przez inne miasta w kraju.
Protestujący przyszli na demonstrację przygotowani. Wielu z nich miało ze sobą żółte bądź niebieskie kartki, z pomocą których punktualnie o 20 ułożyli flagę Unii Europejskiej. Podobne zdarzenia miały też miejsce na innych protestach.
Postępy Rumunii
Komisja Europejska chwali Rumunię za postępy w walce z korupcją, choć Bruksela w raporcie z zeszłego tygodnia przyznała, że dostrzega w tamtejszym parlamencie trend do osłabiania przepisów antykorupcyjnych. Jako przykład podała właśnie styczniowe dekrety.
Grindeanu nie zamierza ustępować – stwierdził, że chce „uspokoić sytuację” i kontynuować wprowadzanie programu wyborczego PSD. W sobotę (25 lutego) przez Târgoviște w centrum kraju przeszła prorządowa demonstracją poparcia, licząca 8 tys. ludzi.