W poniedziałek (1 sierpnia) prezydent Bułgarii Rumen Radew rozwiązał parlament i ustalił datę przedterminowych wyborów na 2 października.
Radew ustanowił również rząd tymczasowy, którego przewodniczącym został Galab Donew – doradca prezydenta ds. demografii i polityki socjalnej i członek poprzednich gabinetów tymczasowych.
Nadchodzące wybory będą już czwartymi od kwietnia 2021 r. Nowy rząd będzie sprawował władzę prawdopodobnie od początku listopada.
Rząd poprzedniego premiera Kiryła Petkowa upadł w czerwcu na skutek otrzymania wotum nieufności – pierwszego zakończonego sukcesem w demokratycznej historii Bułgarii.
Od tego czasu zgodnie z bułgarską konstytucją parlament miał trzy szanse na wybranie nowego rządu.
Wotum zaufania nie zdobyli jednak kandydaci ani liberalnej partii Kontynuujmy Zmiany (PP), centroprawicowego ugrupowania Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii (GERB), i w końcu Bułgarska Partia Socjalistyczna (BSP). W związku z tym prezydent nie miał innej możliwości, jak tylko rozwiązać parlament i zarządzić nowe wybory.
Kryzys trwa
Bułgaria jak wiele innych państw w Europie musi mierzyć się z kryzysem gospodarczym w ramach którego rośnie inflacja oraz drożeją paliwa i energia.
Były premier Petkow bez skutku próbował przekonywać, że obecne kryzysowe czasy nie są najlepszym momentem na przeprowadzanie kolejnych wyborów.
Dlatego też BSP wraz z PP i centroprawicową Demokratyczną Bułgarią zaproponowały utworzenie rządu tymczasowego, który przygotuje pakiet ustaw antykryzysowych.
Ich zamiarem było uruchomienie środków z Krajowego Planu Odbudowy. Plan ten został jednak odrzucony przez parlamentarzystów, co ostatecznie doprowadziło do rozwiązania parlamentu.
Sondaże: Kolejny parlament bez większości
Według przedwyborczych sondaży do parlamentu dostanie się aż siedem ugrupowań. Liderami są liberalna partia Kontynuujmy Zmiany oraz Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii innego z byłych premierów Bojko Borysow.
Obie mają niemal równe poparcie co może oznaczać, że również w kolejnej kadencji 240-osobowego parlamentu, żadna z partii nie uzyska samodzielnej większości.
Może to oznaczać konieczność stworzenia wielopartyjnej koalicji. Poprzednia taka koalicja nie przetrwała jednak nawet roku.