„Za Konstytucją 3 maja stoją bardzo różne postaci, które uznały, że należy wykorzystać moment dziejowy dla interesu ogółu”, mówi w rozmowie z EURACTIV.pl dr hab. Piotr Ugniewski z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Mateusz Kucharczyk, EURACTIV.pl: Ze znajomością Konstytucji 3 maja jest jak ze znajomością współczesnej ustawy zasadniczej – wielu o nich mówi, ale niewielu przeczytało. Jakie znaczenie może mieć po blisko 230 latach wspominanie najważniejszego dzieła Sejmu Wielkiego (1788-1792)?
Dr hab. Piotr Ugniewski*, Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego: Święto Konstytucji 3 maja nie jest przeznaczone tylko dla prawników. To święto państwowe. Chociaż konstytucja przetrwała tylko rok i dość szybko zdezaktualizowała się jako opis świata ze względu na procesy uruchomione przez rewolucję francuską, to posłowie Sejmu Ustawodawczego w 1919 r., którzy uznali rocznicę uchwalenia konstytucji za święto narodowe, odwołali się do innych wartości: myślenia propaństwowego, które legło u podstaw tego aktu prawnego.
Rzeczpospolita była w XVIII w. niesuwerenna, de facto znajdowała się pod protektoratem rosyjskim. Wszelkie próby reform, jak wprowadzenie na sejmach głosowania większością podejmowane przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, były torpedowane przez carycę Katarzynę II. Co umożliwiło zatem zerwanie rosyjskiej protekcji i przeprowadzenie zmian?
Sejm Czteroletni był sejmem skonfederowanym. Decyzje na nim zapadały większością głosów. To niezwykle istotne, ponieważ niemal wszystkie XVIII-wieczne sejmy były sejmami wolnymi, gdzie zasada liberum veto skutecznie uniemożliwiała reformowanie państwa.
Zwołanie Sejmu Wielkiego umożliwiła międzynarodowa koniunktura polityczna. W 1787 r. Imperium Rosyjskie szykowało się do wojny z Imperium Osmańskim. Powodem był spór o Krym. Na początku roku Katarzyna II wybrała się w podróż inspekcyjną do nowo przyłączonych kosztem Turcji prowincji. Stanisław August uznał to za dobry pretekst dla swojego spotkania z carycą. Miał nadzieję uzyskać jej zgodę na sojusz wojskowy i powiększenie liczby wojska w perspektywie spodziewanej wojny z Turcją oraz na skonfederowanie przyszłego sejmu w celu przeprowadzenia pewnych reform.
Ostatecznie Katarzyna nie przystała na propozycję sojuszu wojskowego – to mogłoby zbyt wzmocnić Rzeczpospolitą. Zgodziła się jednak na skonfederowanie sejmu.
Stanisław August liczył na zdominowanie prac poselskich, tymczasem sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli…
Król miał ku temu wszelkie powody. Na sejmikach poselskich w 1788 r., gdzie wybierano posłów na sejm, wskazano w większości jego ludzi. Król od lat budował swoje stronnictwo wspierając średnią szlachtę. Jednak w październiku 1788 r. na propozycję zawarcia sojuszu polsko-rosyjskiego (wspieranego przez króla), pruski dyplomata Ludwig Bucholtz złożył kontrpropozycję przymierza polsko-pruskiego, w którym gwarantował nienaruszalność granic Rzeczypospolitej – przypomnijmy, że w 1772 r. doszło do I rozbioru – a także pozostawił wolną rękę w reformowaniu kraju.
To wydarzenie uruchomiło lawinę. Większość posłów przeszła do opozycji. Rozpoczęło się demontowanie instytucji rosyjskiego protektoratu. Najpierw skasowano Departament Wojskowy Rady Nieustającej, a następnie samą Radę – znienawidzone symbole rosyjskiej dominacji. To, przy wszystkich różnicach, można porównać do zdobycia Bastylii przez paryskich mieszczan. W patriotycznym uniesieniu przegłosowano powiększenie liczebności wojska do 100 tys., co w ówczesnych realiach było absolutnie niemożliwe do urzeczywistnienia.
Stanisław August nie był zwolennikiem propruskiej orientacji. Domyślał się, że to prowokacja, a za wymierzony policzek Rosji przyjdzie zapłacić jak tylko Katarzyna II odzyska swobodę ruchów po zakończeniu wojny z Turcją.
Od rozpoczęcia prac sejmowych do uchwalenia konstytucji minęło 2,5 roku. Czy nie zmarnowano czasu na reformy?
Przedłużenie prac sejmowych można tłumaczyć na dwa sposoby. Od kilku lat dało się wyczuć ferment ideologiczny w społeczeństwie. Na scenę wkraczali wychowankowie Komisji Edukacji Narodowej. Do kraju docierały także idee oświecenia. Ta energia potrzebowała ujścia. Sejm Czteroletni to pierwsza od wielu lat okazja do poważnego dyskutowania o reformie ustroju państwa.
W sejmie dość szybko wykształciły się trzy stronnictwa: królewskie, które na pewien czas straciło przewagę; republikańskie pod wodzą Ignacego Potockiego oraz trzecie – dawnej opozycji magnackiej z hetmanem koronnym Ksawerym Branickim na czele. Ci ostatni, kojarzeni z frakcją promoskiewską od samego początku nie byli zainteresowani żadnymi reformami, które mogłyby uszczuplić władzę buław. Przez dłuższy czas żadne ze stronnictw nie mogło zdobyć większości.
Jak w takim razie doszło do powstania konstytucji?
Ustawa zasadnicza z maja 1791 r. to owoc współdziałania dwóch ośrodków politycznych: króla i jego zaplecza oraz Ignacego Potockiego i republikanów. Wojna Rosji z Turcją miała się stopniowo ku końcowi. Z obawy o zmarnowanie korzystnej koniunktury politycznej część opozycjonistów zaczęła w 1790 r. grawitować do króla, bez którego nie dało się reformować kraju.
To zasadnicza zmiana myślenia, ponieważ część z tych ludzi z Potockim czy Czartoryskimi (z którymi Stanisław August był spokrewniony) prowadziła w latach 80. z dworem królewskim bezpardonową walkę polityczną.
We wrześniu 1789 r. powołano Deputację do formy rządu, która miała zająć się przygotowaniem reformy państwa. Po obaleniu Rady Nieustającej w kraju nie było de facto konstytucyjnego rządu, a król stracił wpływ na bieg wydarzeń. Potocki był zapatrzony w rewolucję francuską. Przez pewien czas próbował pożenić uchwaloną w sierpniu 1789 r. Deklarację praw człowieka i obywatela z sarmackimi realiami.
Jedną z głównych osi sporu była rola króla w nowym systemie. Potocki, a za nim inni republikanie, za nic nie chcieli zgodzić się na wzmocnienie Stanisława Augusta. W Rzeczypospolitej od dawna straszono dzieci królewskim absolutyzmem, ale przecież Poniatowskiemu daleko było do władzy współczesnych mu władców europejskich. W państwie republikańskim z władzą królewską obwarowaną prawami i troskliwie pilnowaną – Katarzyna umiejętnie wygrywała wewnętrzne spory paraliżując wewnętrzne reformy – przez rosyjskiego protektora absolutyzm był fantazją sarmackiej braci.
Okazało się, że reforma ustroju bez współpracy z „królem absolutystą” była niemożliwa?
Jesienią 1790 r. zdecydowano o prolongacie prac Sejmu w dotychczasowym składzie. W listopadzie odbyły się sejmiki poselskie i dołączono drugi komplet posłów. Potocki zapoznał się z instrukcjami – były niezwykle zachowawcze, a znaczna część wybranych była przychylna dworowi – a 4 grudnia przekazał królowi inicjatywę.
Wtedy prace przyśpieszyły. Prowadzono je w nielicznym gronie. Poza Stanisławem Augustem, który był głównym autorem konstytucji i Potockim do „spisku” – bo prace utrzymywano w tajemnicy – dopuszczono marszałka sejmu Stanisława Małachowskiego. Tekst redagowali Hugo Kołłątaj oraz Aleksander Linowski, a w pracach grupy pośredniczył ksiądz Scipione Piattoli – jeden z wielu Włochów, którzy w XVIII w. oferowali swoje usługi dyplomatyczne czy pedagogiczne na europejskich dworach.
Dziś powiedzielibyśmy, że konstytucję uchwalono w drodze zamachu stanu.
Sprawa do końca była trzymana w tajemnicy. Chciano skorzystać z przerwy w obradach na Wielkanoc (wypadała 24 kwietnia). W Warszawie nie było części opozycyjnych posłów. Początkowo planowano przegłosować ustawę 5 maja, ale przyspieszono działania o dwa dni.
W normalnej procedurze uchwalenie takiego projektu powinno zająć co najmniej kilka tygodni. „Spiskowcy” postanowili wszystko przeprowadzić podczas jednej sesji bez zmian i poprawek! W projekcie znajdował się jeden szczególnie kontrowersyjny dla szlachty punkt, który kończył z wolną elekcją tronu. W demokracji szlacheckiej to szlachta decydowała o wyborze monarchy, jednak system mający na cele powściągnięcie „absolutyzmu” władcy doprowadził do destabilizacji państwa ze względu na ingerencję ościennych mocarstw.
Co jeszcze zmieniono?
Konstytucja 3 maja to w rzeczywistości trzy akty, ponieważ włączono do niej także uchwalone w marcu 1791 r. prawo o sejmikach. Pozbawiono w nim szlachtę nieposesjonatów praw politycznych. W związku z głosowaniem większością głosów na sejmikach, zwożono odpowiednią liczbę wyborców, którzy postępowali zgodnie z wolą patrona. To wypaczało demokratyczną rywalizację.
W kwietniu 1791 r. uchwalono prawo o miastach. Ze względów taktycznych nie zdecydowano się na radykalne posunięcia. Mieszczanom nie przyznano praw poselskich. Miasta miały wskazać 22 plenipotentów, spośród których sejm miał wybierać przedstawicieli do sejmowych komisji, gdzie mieszczanie mieli dysponować głosem czynnym tylko w sprawach miast i handlu. Nawet tak skromne zmiany pozwoliły jednak zjednać mieszczaństwo dla reform.
Przy uchwalonej przez francuską Konstytuantę Deklaracji praw człowieka i obywatela, polska konstytucja nie była przesadnie postępowa.
Ustawa zasadnicza przewidywała więcej zmian politycznych – państwo potrzebowało natychmiastowych reform – niż społecznych. Te pozostawiono na później. Na zniesienie ustroju feudalnego w stylu francuskiej Deklaracji było jeszcze za wcześnie. Konstytucja to wciąż stanowa wizja świata. Przyznano jednak pewne prawa dla mieszczan oraz wzięto pod opiekę chłopów, przynajmniej częściowo łagodząc skutki pańszczyzny.
Podczas gdy w Warszawie król porozumiał się z „narodem” i przy wsparciu mieszczan dokonał tak upragnionej od początku panowania reformy ustroju, w czerwcu 1791 r. Ludwik XVI niezadowolony z przebiegu rewolucji, uciekł z Paryża, a w lipcu polała się krew na Polu Marsowym. Ludwik XVI niechętnie zaprzysiągł we wrześniu tego roku konstytucję
Hasło „król z narodem, naród z królem” to nic innego, jak symbol współpracy ponad podziałami?
To symbol myślenia propaństwowego, wyrzeczenia się partykularyzmów. Za konstytucją stoją bardzo różne biografie polityczne, które uznały, że należy wykorzystać moment dziejowy dla interesu ogółu. Potocki niechętnie oddawał inicjatywę ustawodawczą królowi, ale miał świadomość, że sam niczego bez Stanisława Augusta nie wskóra.
Poniatowski zaangażował się z animuszem w konstytucyjne prace, chociaż nie chciał występować jako autor. Konstytucja łamała pacta conventa, kontrakt monarchy ze szlachtą, na który każdy król składał przysięgę. W nich określano podstawy ustroju, jak wolna elekcja. Tymczasem w konstytucji oddawano tron polski w elekcję w ramach dynastii Wettinów. W razie bezpotomnej śmierci elektora saskiego Fryderyka Augusta polską królową zostać miała jego wówczas 8-letnia córka Maria Augusta Nepomucena.
Mieliśmy do czynienia z pokojową rewolucją?
Zmiana ustroju dokonała się w ramach systemu. Uniknięto rozlewu krwi, a były o to uzasadnione obawy ze względu na osobę hetmana Ksawerego Branickiego, obrońcy prerogatyw buław i przeciwnika wzmacniania ustroju. Współcześni określali zmiany jako łagodną rewolucję. W ten sposób królewska propaganda próbowała zareklamować zmiany z reguły przyjmowane w Europie bardzo pozytywnie.
Jak zareagowała Rosja?
Katarzyna II zareagowała milczeniem, co samo w sobie było wymowne. Rosja zyskiwała przewagę w wojnie z Turcją. W styczniu 1792 r. podpisano korzystny dla Petersburga traktat pokojowy. Po nim rozpoczęto przygotowania do interwencji w obronie „wolności” w Rzeczypospolitej.
Istotna była także reakcja z Drezna. Książę elektor Fryderyk August podziękował za honor, ale jego ewentualna zgoda i tak była uzależniona od reakcji Rosji.
Jak rewolucyjne zmiany przyjęła na ogół konserwatywna szlachta?
Sejmiki z lutego 1792 r. wyraziły poparcie dla zmian. Żaden z nich, czy to w Koronie, czy na Litwie, nie wystąpił przeciwko konstytucji. Grono przeciwników było niewielkie. Można ich dokładnie policzyć. To przyszli konsyliarze konfederacji targowickiej. Branicki, hetman polny Seweryn Rzewuski i Szczęsny Potocki. Grupa, która z różnych powodów sprzeciwiła się reformom.
Pozostali konsyliarze konfederacji to klienci Szczęsnego – jednego z najbogatszych ludzi w Rzeczypospolitej – a więc ludzie bez politycznego znaczenia. Konfederacja była więc tworem kanapowym, którego sprzeciw miał dla Rosji posłużyć jako pretekst do interwencji.
Ustawa przetrwała niewiele ponad rok. Dlaczego do Targowicy, co do dziś w niektórych kręgach budzi niezdrowe emocje, przystąpił Stanisław August?
Król przystąpił do konfederacji w lipcu 1792 r. w porozumieniu z najbliższymi współpracownikami, także z Ignacym Potockim i Kołłątajem. Awansowany w maju 1792 r. na podkanclerzego koronnego Kołłątaj również złożył akces, zresztą odrzucony.
Trwała już wówczas wojna z Rosją w obronie konstytucji i w ocenie współczesnych przeważające siły wroga nie pozwalały na wygranie rywalizacji. Rzeczpospolita nie mogła liczyć na niczyje wsparcie. Turcja po niedawnej wojnie z Rosją nie zamierzała ryzykować ponownego starcia, a Prusy i Austria były bardziej zainteresowane kolejnym rozbiorem niż wzmacnianiem Rzeczypospolitej.
Królewski akces był próbą ratowania tego, „co się da”. To wprawdzie mało honorowe rozwiązanie, ale Stanisław August liczył, że przystępująca razem z nim do konfederacji szlachta pozwoli na przejęcie sterów tego tworu. Król uważał, że w bezpośrednich pertraktacjach z Rosją jest większa szansa na uratowanie dorobku reformatorskiego sejmu.
Współpraca twórców reformy kraju trwała krótko. Co ich poróżniło?
Potocki z Kołłątajem wyjechali w lipcu 1792 r. do Saksonii. Jeszcze przez kilka miesięcy trwała ożywiona korespondencja z dworem. Sytuację zmieniła rosyjsko-pruska konwencja rozbiorowa z 23 stycznia 1793 r. i natychmiastowe wejście wojsk pruskich do Rzeczypospolitej. Wtedy Kołłątaj z Potockim oraz Franciszkiem Ksawerym Dmochowskim napisali pamflet polityczny pt. O ustanowieniu i upadku Konstytucji Polskiej 3 Maja 1791 r.
Dzieło było elementem przygotowań do powstania w kraju. Autorzy obarczyli winą za rozbiór Stanisława Augusta, przekonując, że to król okazał się zdrajcą, a pozostali reformatorzy byli bez zarzutu. Skoro nie można było, jak we Francji, pozbawić króla głowy – dla zyskania odpowiedniego efektu spróbowano go oczernić. To był początek czarnej legendy Stanisława Augusta.
dr hab. Piotr Ugniewski – historyk, badacz dziejów nowożytnych, pracownik Instytutu Historycznego UW. Członek założyciel Polskiego Towarzystwa Heraldycznego. Wiceprezes Polskiego Towarzystwa Badań nad Wiekiem Osiemnastym. Koordynator prac nad scenariuszem wystawy stałej Muzeum Historii Polski. Zajmuje się relacjami polsko-francuskimi w XVIII w., historią Francji ancien régime’u, francuskojęzycznymi mediami, propagandą i opinią publiczną w Europie XVIII wieku. Autor wielu monografii i artykułów naukowych, w tym m.in. książek: Między absolutyzmem a jakobinizmem. „Gazeta Lejdejska” o Francji i Polsce 1788-1794 (1998), Media i dyplomacja. „Gazette de France” o sejmie rozbiorowym 1773-1775 (2006), Ludwik XVI – Stanisław August. Propagandowe wizerunki równoległe (2014).