Po raz drugi w ciągu ostatnich kilku dni doszło do dużego cyberataku w Rumunii. Tym razem sprawcy obrali za cel strony internetowe rumuńskich lotnisk. W zamian za zaprzestanie kolejnych ataków zażądali zaś zakazu transportowania broni dla Ukrainy przez rumuńskie terytorium.
Jak podała rumuńska telewizja Pro TV w sumie zaatakowane zostały strony internetowe 13 krajowych lotnisk. Same lotniska działają normalnie, ale pasażerowie nie mogą np. sprawdzić godzin odlotów i przylotów czy zamówić dodatkowych usług lotniskowych.
Hakerzy postawili ultimatum
Jak z kolei zapewniły służby bezpieczeństwa, hakerom nie udało się wykraść żadnych ważnych danych. Jest to bowiem atak typu DDoS, czyli polegający na zablokowanie serwerów poprzez wysłanie do nich ogromnej liczby zapytań w jednym czasie (np. poprzez sieć tzw. komputerów-zombie). Czasem służy on jednak ukryciu innego ataku.
Tym razem jednak podający się za autorów ataku ludzie stwierdzili, że jest to ostrzeżenie, a jeśli rząd Rumunii nie zaprzestanie dostarczać broniącej się przed agresją Rosji Ukrainie broni oraz nie zakaże transportu takiej broni przez rumuńskie terytorium, to ma dojść do kolejnych, poważniejszych ataków.
Drugi cyberatak w ciągu kilku dni
Dzisiejszy (2 maja) cyberatak jest drugim w Rumunii w ostatnich dniach po piątkowym (29 kwietnia), kiedy to techniką DDoS zablokowano strony internetowe kilku ministerstw, a także serwisy on-line wojska oraz służb mundurowych, m.in. straży granicznej. Niemal wszystkie zaatakowane wówczas instytucje państwowe w jakimś stopniu zajmują się kwestiami bezpieczeństwa.
Wtedy do ataku nikt się nie przyznał ani nie przedstawił żądań, ale rzecznik rumuńskiego rządu Dan Carbunaru wyraził opinię, że mógł być on związany w jakiś sposób z toczącą się na Ukrainie wojną. Zapowiedział też stworzenie rządowego raportu na temat tamtego incydentu.
Możliwe kolejne cyberataki
Teraz Carbunaru ostrzegł, że w najbliższych godzinach może dojść w Rumunii do masowego ataku z użyciem tzw. oprogramowania ransomware, które szyfruje komputer ofiary, a za jego odblokowanie trzeba przestępcom zapłacić okup.
Według ostrzeżenia do potencjalnego ataku oprogramowaniem ransomware ma dojść za pomocą przechwyconych przez cyberprzestępców skrzynek e-mail pracowników administracji rządowych. Zaapelował do obywateli, aby nie otwierali żadnej internetowej korespondencji, która wzbudzi ich podejrzenia.