Obecne w duńskim parlamencie partie polityczne uzgodniły zasady wzmocnienia wojskowej obecności kraju w rejonie arktycznym. Chodzi o przeznaczenie setek milionów dolarów na stworzenie programu monitorujących powierzchnię morską dronów oraz przywrócenie bazy radarowej na Wyspach Owczych.
Dzięki porozumieniu między tworzącą rząd mniejszościowy Socjaldemokracją oraz wspierającymi ją (choć pozostającymi formalnie poza rządem) innymi ugrupowaniami lewicowymi, a będącymi w opozycji partiami liberalnymi i konserwatywnymi, Dania przeznaczy w najbliższych latach ogromne środki na wzmocnienie obecności wojskowej w Arktyce.
Dzięki kontroli na terenami Grenlandii (która ma autonomię, ale nie w dziedzinie obronności czy polityki zagranicznej) oraz Wysp Owczych, które są duńskim terytorium zależnym, położona między Bałtykiem a Morzem Północnym Dania jest również państwem arktycznym.
Tymczasem z powodu ocieplania się klimatu, łatwiejsze staje się w Arktyce poszukiwanie i w przyszłości wydobywanie złóż naturalnych – gazu ziemnego, ropy naftowej czy rzadkich minerałów potrzebnych m.in. do produkcji nowoczesnej elektroniki.
Ponieważ jednak granice stref morskich nie są jasno ustalone między państwami arktycznymi, dochodzi do coraz częstszych sporów między nimi. Dlatego kolejne państwa arktyczne – najpierw Rosja, a potem USA i Kanada – systematycznie zwiększają wojskową obecność w tym regionie.
Powstaną drony, wrócą radary
W myśl parlamentarnego porozumienia do 2023 r. z budżetu duńskiego państwa zostanie przeznaczonych aż 1,5 mld koron (ok. 245 mln dolarów) na wzmocnienie obecności wojskowej Danii w Arktyce. Od 2024 r. będzie to zaś stała kwota 300 mln koron (ok. 48 mln dolarów) rocznie.
Jak zapisano w porozumieniu, do 2023 r. będzie trwał rozruch nowych przedsięwzięć, a potem mają być one rozszerzane. Cały projekt zajmie zapewne kilka lat. Chodzi przede wszystkim o stworzenie duńskiego programu zaawansowanych technologicznie dronów obserwacyjnych, które mają monitorować powierzchnię morza w rejonie arktycznym.
Maszyny takie miałyby się móc utrzymywać bez przerwy w powietrzu nawet przez 40 godzin, ale wykrywać tylko wrogie jednostki nawodne. Dlatego, aby móc obserwować także ruchy łodzi podwodnych i obiektów latających, przywrócona zostanie wybudowana stacja radarowa na Wyspach Owczych, która istniała do 2007 r., ale została opuszczona z powodu oszczędności budżetowych oraz spadku politycznego zainteresowania regionów.
Rosja najaktywniejsza wojskowo w Afryce
Tymczasem Rosja od 2015 r. wyraźnie zwiększa swoją arktyczną obecność wojskową. Obejmująca Daleką Północ rosyjska Flota Północna stała się już w tym czasie samodzielnym okręgiem wojskowym (na terenie Rosji jest tylko pięć takich struktur). Potocznie już nazywa się ją Wojskami Arktycznymi.
Od kilku lat w Arktyce pojawiają się też rosyjskie rakiety przeciwlotnicze, a także – od 2019 r. – ciężkie myśliwce, które od stycznia 2021 r. stacjonują na Nowej Ziemi przez cały rok. Z kolei okręty amerykańskie, wspólnie z brytyjskimi, przeprowadziły w maju ubiegłego roku pierwsze od zakończenia zimnej wojny ćwiczenia na Morzu Barentsa.
Pentagon już w 2016 r. uznał rosyjską obecność wojskową w Arktyce za „niepokojącą”, zaś w 2019 r. za „oficjalnie możliwe zagrożenie dla USA”. Od rosyjskich baz wojskowych na Czukotce dzieli amerykańską Alaskę tylko Cieśnina Beringa.
Coraz większe zainteresowanie Grenlandią
Również Dania dostrzega kwestie arktyczne od dłuższego czasu. W 2019 r. Duńska Wojskowa Służba Wywiadowcza (FE) oceniła, że potencjalny konflikt w rejonie Arktyki jest dla kraju większym zagrożeniem niż terroryzm.
Wskazano wówczas na Grenlandię jako możliwy punkt zapalny. Mieści się tam m.in. amerykańska baza lotnicza Thule, w której stacjonują strategiczne bombowce zdolne do przenoszenia broni jądrowej.
Amerykanie są do tego stopnia zainteresowani Grenlandią, że w 2019 r. ówczesny prezydent Donald Trump wyrażał nawet chęć zakupienia wyspy. Duńczycy jednak szybko takie sugestie odrzucili i do złożenia przez Waszyngton oficjalnej oferty nigdy nie doszło.
Chińczycy na Grenlandii
Grenlandią interesują się także Chiny, które sfinansowały kilka projektów inwestycyjnych w stolicy wyspy – liczącym zaledwie 18 tys. mieszkańców Nuuk. Dzięki temu Pekin uzyskał zgodę na prowadzenie odwiertów i badań pokrywy lodowej.
Łakomym kąskiem są nie tylko znajdujące się pod rozmarzającym lodem potencjalne złoża, ale także sama woda, która na pewnym poziomie jest krystalicznie czysta. Władze Grenlandii, które w wielu kwestiach wewnętrznych (w tym gospodarczych) mogą decydować bez oglądania się na Kopenhagę, w ubiegłym roku ogłosiły plany sprzedaży wody krajom, którym jej brakuje. Zainteresowanie zakupem arktycznej wody wyrażała między innymi Republika Południowej Afryki.