Wobec sprzeciwu USA w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nie udało się wczoraj przyjąć wspólnego stanowiska ws. sytuacji na Bliskim Wschodzie. Amerykanie tłumaczą, że nie chcą, by taki dokument zakłócił zakulisowe starania dyplomatyczne o zawieszenie broni między skonfliktowanymi stronami.
Niedzielne (16 maja) posiedzenie Rady ograniczyło się więc do wysłuchania oskarżeń szefa MSZ Autonomii Palestyńskiej pod adresem Izraela oraz zarzutów izraelskiego ambasadora pod adresem Hamasu.
Wzajemne oskarżenia
Podczas wczorajszego wirtualnego spotkania wysłuchano jedynie przedstawicieli obu strony, którzy oskarżali się wzajemnie o zbrodnie wojenne i narażanie życia cywilów. Palestyński minister spraw zagranicznych Rijad al-Maliki zaapelował do społeczności międzynarodowej o potępienie Izraela, obarczając Izrael winą za obecny kryzys. Przypomniał przy tym interwencję policji w jednym z najświętszych miejsc islamu – meczecie Al-Aksa w Jerozolimie – która zakończyła się starciami z arabskimi demonstrantami.
Natomiast ambasador Izraela przy ONZ Gilad Erdan zapewnił, że jego kraj podejmuje „bezprecedensowe kroki”, by unikać ofiar cywilnych, podczas gdy Hamas dąży do jak największej ich liczby, używając cywili jako „ludzkich tarcz”. Oskarżył też islamistów o celowe wykorzystanie napięć w Jerozolimie do „rozpoczęcia tej wojny”.
Dyplomatyczne starania o rozejm
Tymczasem ambasador USA Linda Thomas-Greenfield oświadczyła, że Stany „pracują bez wytchnienia”, starając się doprowadzić strony konfliktu do podjęcia rozmów ws. rozejmu. Zaoferowała przy tym wsparcie Waszyngtonu, „jeśli strony będą dążyć do zaprzestania przemocy”.
Również król Jordanu Abdullah zapewnił w niedzielę, że jego państwo jest zaangażowane w „intensywną dyplomację” ws. przerwania konfliktu. W podobnych rozmowach mają uczestniczyć ponadto Egipt i Katar. O konflikcie izraelsko-palestyńskim rozmawiali tego dnia telefonicznie również minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej, książę Faisal bin Farhan Al Saud z amerykańskim sekretarzem stanu Antonym Blinkenem.
Dyplomatyczne starania o zaprzestanie walk nie przyniosły jednak dotychczas rezultatów. Waszyngton zablokował nawet w niedzielę przyjęcie wspólnego stanowiska Rady Bezpieczeństwa ONZ ws. kryzysu, które zaproponowały Norwegia, Tunezja i Chiny. Chiny, sprawujące obecnie przewodnictwo w RB ONZ, skrytykowały amerykańską „obstrukcję” i wezwały USA do „przyjęcia sprawiedliwego stanowiska”.
Guterres: Walki muszą się zakończyć
„Obecna przemoc w Strefie Gazy i Izraelu tylko nakręca spiralę śmierci, zniszczenia i rozpaczy oraz usuwa poza horyzont wszelkie nadzieje na koegzystencję i pokój” – ocenił sekretarz generalny ONZ António Guterres. „Walki muszą się natychmiast zakończyć” – podkreślił na Twitterze. Zapewnił przy tym, że ONZ aktywnie mobilizuje wszystkie strony konfliktu do działań na rzecz natychmiastowego zawieszenia broni.
The current violence in Gaza & Israel only perpetuates the cycles of death, destruction & despair, and pushes farther to the horizon any hopes of coexistence & peace.
Fighting must stop immediately.
The @UN is actively engaging all sides towards an immediate ceasefire.
— António Guterres (@antonioguterres) May 16, 2021
Tymczasem premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył wczoraj, że operacje przeciwko Hamasowi są kontynuowane „z pełną mocą” . Uprzedził także, że mogą one „jeszcze potrwać”, bo Izrael chce zmusić islamistów, by zapłacili wysoką cenę za ostrzał rakietowy.
Niedziela była też najtragiczniejszym dniem w obecnej eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie: w izraelskich nalotach na Gazę zginęło tego dnia 42. Palestyńczyków, w tym dzieci. Ogółem zginęło już co najmniej 158 osób, w tym 148 Palestyńczyków i 10 Izraelczyków.