Indyjskie ministerstwo obrony poinformowało o tym, że obie strony zgodnie zmniejszyły liczbę żołnierzy wokół spornego obszaru. Napięcie w tym rejonie trwało od czerwca ubiegłego roku, gdy w chińsko-indyjskiej granicznej potyczce zginęło w sumie 24 żołnierzy.
W Himalajach granicę między Indiami a Chinami wyznacza tzw. linia rzeczywistej kontroli (LAC), która wyznaczono po indyjsko-chińskiej wojnie z 1962 r. Od dziesięcioleci jednak oba kraje wzajemnie oskarżają się o naruszanie owej linii.
Dlatego pogranicze chińsko-indyjskie, choć znajduje się w dużej mierze w bardzo wysokich górach, jest po obu stronach mocno obsadzone wojskiem, a wąskimi górskimi drogami często przemieszczają się kolumny wojskowych ciężarówek.
Szczególnie gorąco w tym obszarze zrobiło się w czerwcu 2020 r., gdy w dolinie rzeki Galwan doszło do potyczki między oddziałami z Chin i Indii. Choć oba te państwa mają ogromne arsenały, w tym arsenały jądrowe, walkę stoczono na… kije i kamienie.
Wszyscy zdają sobie bowiem sprawę, że użycie broni palnej oznaczałoby ogromne prawdopodobieństwo wybuchu regularnej wojny. Ale nawet na kije i kamienie walczono ostro. Strona indyjska poinformowała o tym, że zginęło aż 20 jej żołnierzy.
Chińczycy przyznali się do strat
Było wiadomo, że straty ludzkie odnotowano także po stronie chińskiej, ale Pekin długo nie podawał żadnych liczb. Ostatecznie na początku bieżącego roku poinformowano, że pół roku wcześniej śmierć poniosło czterech Chińczyków. Łączna liczba ofiar krwawej bijatyki to zatem 24 żołnierzy.
Incydent doprowadził do tego, że zarówno Indie, jak i Chiny zaczęły gwałtownie zwiększać liczbę żołnierzy w rejonie nadgranicznym. Obie strony zgromadziły tam po kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Budowano także nowe umocnienia.
Jednocześnie udało się rozpocząć negocjacje nad deeskalacją napięcia. Przyspieszyły one w lutym, gdy ministrowie spraw zagranicznych z obu krajów uzgodnili uruchomienie „gorącej linii” w sprawie napięć na tej granicy, a obie strony wycofały się z okolic spornego jeziora Pangong Tso.
Pytania o trwałość porozumienia
Teraz jednak – dzięki negocjacjom zakończonym w ubiegłym tygodniu – uzgodniono wycofanie niemal wszystkich nadmiarowych wojsk znad granicy „sposób stopniowy, skoordynowany i dający się zweryfikować”. Ponadto rozmontowane mają zostać wszystkie tymczasowe instalacje wojskowe.
„To porozumienie gwarantuje, że linia graniczna będzie uważnie obserwowana i respektowana oraz nie nastąpi jednostronna zmiana status quo” – głosi oświadczenie indyjskiego resortu obrony. Napięcia w regionie himalajskim mają jednak tradycję wielu dziesięcioleci i nie jest wykluczone, że sytuacja może znów gwałtownie się zaognić.