Malijskie władze potwierdziły, że prowadzą negocjacje z rosyjską firmą najemniczą nazywaną „Grupą Wagnera”. W odpowiedzi Francja zagroziła wycofaniem swoich wojsk z Mali, a Unia Europejska „utrudnieniami w relacjach”.
Mali to jeden z najbardziej zróżnicowanych etnicznie krajów na świecie. Południe kraju zamieszkuje głównie czarnoskóra ludność z grupy Mande, środkową część kraju zaś również czarnoskóre ludy z grupy Fulbe, zaś północ to już tereny białoskórych berberyjskich Tuaregów.
Od ponad 30 lat Tuaregowie walczą z władzami z południa o oderwanie się i proklamowanie własnego państwa – Azawadu. Część rebeliantów w XXI wieku sprzymierzyła się też z międzynarodowymi organizacjami dżihradystycznymi, takimi jak np. Al-Kaida.
Francuska operacja „Barkhane”
Na początku 2013 r. malijskie władze poprosiły społeczność międzynarodową o pomoc w walce z rebeliantami. Francja, razem ze swoimi regionalnymi sojusznikami – np. Czadem – rozpoczęła operację „Serval”, która z czasem przerodziła się w prowadzoną w całym regionie operację „Barkhane”. Islamiści bowiem – także pod szyldem Państwa Islamskiego zaczęli działać ponadgranicznie w całym Sahelu.
Mali pozostało jednak jednym z kluczowym krajów dla francuskiej obecności wojskowej w Afryce i walki z działającymi na pustynnych pograniczach Mali, Nigru, Burkina Faso, a nawet Kamerunu dżihadystami. W regionie stacjonuje ponad 5 tys. francuskich żołnierzy.
W ostatnich kilkunastu miesiącach doszło jednak w Mali do dwóch wojskowych przewrotów. Po ostatnim z nich – z końca maja bieżącego roku – Paryż zagroził całkowitym wycofaniem swoich oddziałów. Ostatecznie jednak doszło jedynie do zmniejszenia ich liczebności.
Wagnerowcy blisko Kremla?
Choć Francja całkowicie się z Mali nie wycofała, a także obiecała dalej wspierać państwa Sahelu i prowadzić punktowe uderzenia w islamistów, malijskie władze postanowiły jednak sięgnąć po najemników.
Na początku września pojawiły się doniesienia, że rząd w Bamako rozpoczął negocjacje z rosyjską firmą najemniczą nazywaną „Grupą Wagnera”, którą kontroluje bliski Kremlowi biznesmen Jewgienij Prigożin, nazywany „kucharzem Putina”, bowiem jego spółka kateringowa miała kiedyś wyłączność na obsługę Kremla.
Grupa Wagnera to de facto prywatna armia, która często angażuje się tam, gdzie Rosja nie chce lub nie może oficjalnie zaangażować się wojskowo. Wagnerowcy walczyli już m.in. w Syrii, Donbasie czy w Libii oraz wielu innych krajach afrykańskich (np. Sudanie, Mozambiku czy Republice Środkowoafrykańskiej). Mieli także chronić niektórych południowoafrykańskich autokratów, np. w Wenezueli.
Grupa znana jest ze swojej brutalności, popełniania zbrodni wojennych (także na cywilach), czy rozstrzeliwania jeńców. Działa bowiem jak zupełnie prywatna firma, a więc poza regulującymi m.in. konflikty zbrojne międzynarodowymi konwencjami. Kreml od zawsze jednak odżegnuje się od związków z Grupą Wagnera.
Ławrow potwierdza
Jeszcze w połowie września zarówno władze Mali, jak i Rosja zaprzeczały, że trwają jakiekolwiek rozmowy o udziale rosyjskich najemników w konflikcie zbrojnym w Mali. W ubiegłym tygodniu, już oficjalnie poinformowała o tym rosyjska agencja informacyjna Interfax, powołując się na samego szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa.
Później sam Ławrow potwierdził to podczas konferencji prasowej na marginesie sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. „Władze Mali walczą z terroryzmem i zwróciły się o pomoc do prywatnej firmy z Rosji. Ma to związek z faktem, że – o ile rozumiem – Francja chce znacząco zmniejszyć swój kontyngent wojskowy”- stwierdził rosyjski minister spraw zagranicznych.
Ławrow po raz kolejny zaprzeczył też, że Grupa Wagnera kiedykolwiek działała na zlecenie Kremla lub jest jakoś z rosyjskimi władzami związana. Prowadzenie rozmów o wynajęciu wagnerowców potwierdziły też władze w Bamako, co może sugerować, że umowa w tej sprawie jest już niemal gotowa.
Malijski premier Choguel Maiga tłumaczył zaś w weekend w Nowym Jorku, że jego kraj „czuje się porzucony przez Francję” i poszukuje wojskowego wsparcia, „aby wypełnić lukę, jaką z pewnością pozostawi wycofanie żołnierzy z operacji Barkhane prowadzonej na północy Mali”.
Francja grozi wycofaniem całego wojska
Francja bardzo krytycznie zareagowała na wieść o decyzji władz Mali. „Jeżeli potwierdzą się te informacje, to byłoby to bardzo niepokojące, sprzeczne i niespójne z działaniami, które podejmujemy od lat i które chcemy kontynuować w krajach Sahelu” – stwierdziła minister obrony Florence Parly.
Z kolei szef francuskiej dyplomacji Jean-Yves Le Drian bez ogródek powiedział, że „zaangażowanie rosyjskiej firmy najemniczej w Mali jest nie do pogodzenia z obecnością francuskich wojsk w tym kraju”.
Również Wysoki Przedstawiciel UE ds. polityki międzynarodowej i bezpieczeństwa Josep Borrell ostrzegł władze Mali, że relacje tego kraju z Unią Europejską „będą teraz trudniejsze”. To zmiana stanowiska, bo do tej pory – mimo francuskiej zapowiedzi zmniejszenia wojskowej obecności w Mali – Bruksela zapewniała, że unijna misja szkoleniowa dla malijskich sił bezpieczeństwa (EUTM) będzie kontynuowana.
Wagnerowcy popełniali zbrodnie w Libii
Oficjalnie Grupa Wagnera to firma oferująca usługi w zakresie konserwacji i napraw sprzętu wojskowego, ochrony mienia i szkoleń dla służb mundurowych. Ale wiele raportów udowodniło już, że to firma zdolna do wysłania w jakiś rejon nawet kilku tysięcy najemników.
W sierpniu telewizja BBC opublikowała reportaż, w którym pokazała skalę działania wagnerowców w Libii, gdzie w latach 2019-2020 miało ich walczyć po stronie zbuntowanego gen. Chalify Haftara nawet kilka tysięcy.
Wiele informacji udało się potwierdzić, bowiem libijskie wojsko rządowe po jednej z potyczek znalazło zgubiony przez dowódcę rosyjskiego oddziału tablet, na którym znajdowały się m.in. cyfrowe mapy z oznaczenia baz, tras przejazdu oraz miejsc uderzeń. BBC dotarła też do wielu świadków, a nawet jednego z byłych wagnerowców.
Jeśli umowa między władzami Mali i Grupą Wagnera doszłaby do skutku, miałoby się w tym afrykańskim kraju pojawić nawet ponad 1 tys. najemników z Rosji i innych krajów postradzieckich.