Władze w Kijowie poinformowały, że pierwsze szczepionki dotrą tam za dwa tygodnie. Ale to tylko niewielka pomoc ze strony WHO. Ukraina czeka na szczepionki z Chin i przyznaje, że jako państwo spoza UE „nie jest traktowana priorytetowo”.
Na Ukrainie nie rozpoczęto jeszcze programu szczepień przeciw COVID-19. Jak podało ukraińskie Ministerstwo Zdrowia, pierwsze preparaty pomagające wytworzyć odporność na koronawirusa SARS-CoV-2 trafią na Ukrainę w połowie lutego.
Chodzi jednak o bardzo niewielki transport – 117 tys. (z obiecanych 210 tys.) dawek szczepionki koncernu Pfizer-BioNTech przekazanych przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) Ukrainie w ramach programu wsparcia w walce z pandemią dla najbiedniejszych krajów świata.
Ukraina na razie liczy na pomoc innych
Dla liczącej 42 mln mieszkańców Ukrainy to kropla w morzu potrzeb, zwłaszcza, że ten preparat trzeba podawać w dwóch dawkach. W ramach realizowanego przez WHO programu COVAX, Kijów ma otrzymać jeszcze w tym półroczu kilka (maksymalnie osiem) milionów dawek preparatu AstraZeneca.
Ale wytwarzający go koncern zmniejszył właśnie o połowę zakontraktowane jeszcze w ubiegłym roku dostawy dla Unii Europejskiej na I kwartał bieżącego roku. I nie wiadomo jak będą dalej wyglądać jego moce produkcyjne, tym bardziej, że w mającej realizować dużą część produkcji dla krajów spoza Unia Europejska fabryce w indyjskim mieście Pune doszło niedawno do groźnego pożaru, który zniszczył nowe skrzydło zakładu mające wytwarzać m.in. właśnie ten preparat.
Swoje wsparcie dla Ukrainy zadeklarowała także UE, która ma już sześć kontraktów z producentami szczepionek (w tym trzech już zatwierdzonych do użytku) i negocjuje kolejne – m.in. z amerykańską spółką Novavax. Pomoc obiecały też niektóre kraje członkowskie, w tym Polska.
Zełenski: Nie jesteśmy w UE, to „czekamy z wyciągniętą ręką”
Ale UE na razie sama zajmuje się głównie wyegzekwowaniem zobowiązań producentów szczepionek. Dlatego kraje tylko z Unią stowarzyszone na razie nie dostaną nic. „Są pewne emocje na temat światowej kampanii szczepień. Cóż, Ukraina nie jest równoprawnym członkiem Unii Europejskiej, czy znaczącym państwem na świecie, więc nie możemy jeszcze rozpocząć szczepień. Nie jesteśmy traktowani priorytetowo” – przyznał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski we wczorajszym (31 stycznia) wywiadzie dla telewizji HBO.
Jak dodał, Ukraina na razie liczy głównie na pomoc ze strony UE czy WHO. „Państwa członkowskie UE, z jakimi mamy wspaniałe stosunki i do liderów których się zwracałem, obiecały, że będą nam pomagać. Tak po trochu, ze swoich dostaw szczepionek. Ale teraz byłoby im ciężko to wyjaśniać swoim społeczeństwom. A dla nas o bardzo przykre – czuć, że stoimy z wyciągniętą w proszalnym geście ręką” – oświadczył Zełenski.
Ukraina sama postanowiła kupić szczepionki opracowane w Chinach. Chodzi o stworzony przez koncern Sinopharm preparat CoronaVac. Najpierw będzie to jednak tylko 700 tys. dawek tego preparatu, który musi zostać jeszcze dodatkowo przebadany przez ukraińskich specjalistów. Pierwsze jego dostawy są jednak możliwe za kilka tygodni.
Dopiero w kwietniu i maju możliwe będą większe transporty szczepionek z Chin. Wiosná miałoby trafić na Ukrainę 5 mln dawek, o czym informował jeszcze w grudniu ukraiński minister zdrowia Maksym Stepanow. Prowadzone są też rozmowy z Pfizerem, ale te szczepionki najwcześniej trafiłyby na Ukrainę dopiero w drugim półroczu br.
Rosyjskiej szczepionki na Ukrainie nie będzie
Swoją szczepionkę Sputnik V chętnie sprzedałaby Ukrainie Rosja. Optował za tym mocno prorosyjski biznesmen, nazywany przez Ukraińców „kumem Putina” Wiktor Medwedczuk. Charkowska firma farmaceutyczna „Biolik” złożyła wniosek nie tylko o rejestrację tego preparatu, ale nawet o jego produkcję na ukraińskim terytorium.
Ale tak się nie stanie. Ukraiński parlament, który znowelizował w ubiegłym tygodniu przepisy dotyczące rejestracji produktów medycznych, aby przyspieszyć zatwierdzanie szczepionek na koronawirusa, w tej samej ustawie zablokował możliwość zatwierdzenia Sputnika V.
Rząd Ukrainy od początku był wobec tej szczepionki sceptyczny, a minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba przekonywał, że ten preparat nie jest dostatecznie przebadany i jego skuteczność jego wątpliwa. „On wykazuje głównie właściwości propagandowe” – stwierdził.
Władze w Kijowie wprost mówiły o tym, że obawiają się, że rosyjska szczepionka może być elementem wojny hybrydowej przeciw Ukrainie. Gdyby ukraiński system szczepień został oparty od produkt z Rosji, Moskwa mogłaby według władz Ukrainy, wywierać naciski za pomocą regulacji dostaw preparatu. Dlatego Kijów chce szukać szczepionek gdzie indziej.