Słowacki rząd zwrócił się o uruchomienie Unijnego Mechanizmu Ochrony Ludności. Brakuje bowiem personelu medycznego do opieki nad chorymi w związku z nasileniem się na Słowacji epidemii COVID-19.
Słowacja wysunęła się właśnie na czoło światowego rankingu najwyższej śmiertelności z powodu zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Co prawda według zestawienia Europejskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób wyższą śmiertelność raportuje Portugalia, ale obejmuje ono horyzont 14-dniowy.
Jeśli jednak spojrzeć na ujęcie tygodniowe, to Słowacja z 18 zgonami na 1 mln mieszkańców wysuwa się na prowadzenie nie tylko europejskie, ale i globalne, zostawiając już Portugalię w tyle.
Sytuacja w słowackich szpitalach coraz trudniejsza
Co gorsza, wskaźnik zgonów rośnie na Słowacji stabilnie, a to oznacza, że wykształcił się już bardzo niepokojący trend. Jak alarmuje słowacki „Denník N”, obecnie spośród osób hospitalizowanych z powodu COVID-19 umiera 30 proc.
To bardzo dużo. I niewiele mniej niż globalne rekordy z momentów największego nasilenia pandemii w jej pierwszej fali. Wiosną ubiegłego roku w Wielkiej Brytanii umierała 31 proc. pacjentów oddziałów covidowych, a w Bergamo w Lombardii 33 proc. Dotąd najwyższy odsetek – 38 proc. – notowano w Brazylii.
Słowacji jednak nie brakuje już dużo do rekordowych poziomów śmiertelności, a jeśli trend się utrzyma, to nasz południowy sąsiad może je nawet pobić. Zwłaszcza, że z pacjentów oddziałów intensywnej terapii umiera z powodu COVID-19 już co drugi – 48 proc. nie wymagających wspierania oddychania i 53 proc. podłączonych do respiratora.
A spośród osób leczonych obecnie na Słowacji z COVID-19 szpitalnie aż 2/3 wymaga jakiejś formy tlenoterapii, a co dziesiąta osoba podłączenia do respiratora na dłuższy okres. W sumie na oddziałach covidowych są już niemal 4 tys. osób.
Brakuje medyków na OIOM-ach
W słowackich szpitalach zaczyna też brakować lekarzy i pielęgniarek. Chodzi przede wszystkim o wysoko wykwalifikowany personel, specjalizujący się w pracy na OIOM-ach. „Takich lekarzy i pielęgniarek nie da się łatwo zastąpić na przykład lekarzami z przychodni” – mówił wiceminister zdrowia Słowacji Peter Stachura.
Dlatego słowacki rząd poprosił Komisję Europejską o uruchomienie Unijnego Mechanizmu Ochrony Ludności, w ramach którego koordynowana jest między państwami członkowskimi pomoc w razie wystąpienia katastrof i klęsk żywiołowych.
Istniejący od 2001 r. i obejmujący oprócz państw członkowskich UE, także kilka innych europejskich krajów (np. Norwegię, Islandię i Wielką Brytanię) mechanizm był już dotąd uruchamiany 420 razy, ale szczególnie chętnie sięgano po niego w ubiegłym roku, gdy zastosowano go aż 102 razy, w tym 85 razy z powodu pandemii.
35 osób na miesiąc
Teraz rząd Igor Matoviča chce dzięki pomocy UE sprowadzić 10 lekarzy i 25 pielęgniarek z innych państw członkowskich do obsadzenia OIOM-ów. Wstępnie na jeden miesiąc, ale w razie pogorszenia się sytuacji epidemicznej na dłużej. Niewykluczone jest też sprowadzenie większej liczby medyków.
To nie pierwszy raz, gdy Słowacja chce sprowadzić lekarzy, pielęgniarki i sanitariuszy z zagranicy. Wcześniej jednak nie chodziło o wysoko wykwalifikowanych specjalistów, a o wzmocnienie możliwości przeprowadzania testów. W ubiegłym roku na Słowację przyjeżdżali m.in. medycy z Polski, Węgier, Czech i Austrii.