W brazylijskim stanie Amazonas bardzo szybko przybywa nowych zakażeń koronawirusem. To stamtąd pochodzi nowa odmiana tego patogenu. W szpitalach w stolicy stanu – Manaus – brakuje już tlenu, a pierwszych chorych wojsko musiało przetransportować w inne rejony kraju.
W Brazylii druga fala epidemii zaczyna już być poważniejsza niż ta pierwsza. Dzienna liczba nowych przypadków infekcji od kilku dni przekracza 60 tys. Rośnie także dzienna liczba zgonów. Od pięciu dni przekracza 1 tys.
Nowa brazylijska odmiana koronawirusa
Najwięcej nowych zakażeń stwierdzanych jest w położonych w północno-zachodnim stanie Amazonas. Według japońskich naukowców, rozprzestrzenia się tam nam nowa, prawdopodobnie szybciej niż poprzednie rozprzestrzeniająca się mutacja koronawirusa.
Ten wariant patogenu odkryto na początku stycznia w Tokio u czwórki osób przybywających właśnie z tej części Brazylii. Potem jej istnienie potwierdzili też specjaliści z Fundacji im. Osvaldo Cruza, czyli największego w Ameryce Łacińskiej ośrodka badań w dziedzinie chorób zakaźnych.
Według nich brazylijski wariant koronawirusa jest bardzo zbliżony do tych wykrytych niedawno w Wielkiej Brytanii i RPA i które odpowiadają za duży wzrost zachorowań w tamtych krajach. W przypadku Brazylii chodzi jednak głównie o oddalony od największych brazylijskich miast stan Amazonas, gdzie system opieki zdrowotnej jest o wiele słabszy niż na bogatszym brazylijskim wybrzeżu.
Tragiczna sytuacja w Amazonii
Jak alarmują brazylijskie media w największym mieście tego stanu – dwumilionowym Manaus – służba zdrowia niemal zawaliła się już pod naporem chorych. Od dwóch tygodni obłożenie wszystkich oddziałów intensywnej terapii jest stuprocentowe.
Jak poinformował minister zdrowia Brazylii Eduardo Pazuello, z powodu zakażeń wśród personelu medycznego brakuje już lekarzy i pielęgniarek, ale też tlenu w szpitalnych instalacjach zasilających respiratory czy inne urządzenia wspierające funkcje oddechowe.
Dlatego brazylijska armia przerzuciła drogą powietrzną (to jedyna szybka droga do położonego w sercu Puszczy Amazońskiej Manaus) dodatkowe butle z tlenem. Wciąż to kropla w morzu potrzeb. Dlatego wojsko przetransportowało pierwszych 12 ciężko chorych pacjentów z Manaus do szpitali w mieście Sao Luis.
Pomoc zaoferowała też granicząca z brazylijskim stanem Amazonas Wenezuela. Pierwsza dostawa dotarła tam dziś (17 stycznia). „Będziemy zapewniać tlen przez cały czas trwania kryzysu epidemicznego w tej części Brazylii” – obiecał wenezuelski minister zdrowia Jorge Arreaza.
Protesty przeciw prezydentowi Bolsonaro
Coraz więcej Brazylijczyków uważa, że władze federalne nie poradziły sobie z pandemią, ponieważ chorych przybywa nie tylko w Amazonas, ale także w innych stanach. W sobotę (16 stycznia) w kilku największych miastach kraju – Rio de Janeiro, Belo Horizonte, Sao Paulo i stołecznej Brasilii – odbyły się manifestacje przeciwników prezydenta Jaira Bolsonaro.
Uczestnicy protestu – były to głównie kobiety – uderzali w puste garnki łyżkami. Część osób robiła to na ulicy, a część z okien domów. Protestowano nie tylko przeciw błędom w walce z samym koronawirusem, ale także przeciw coraz głębszemu kryzysowi gospodarczemu w Brazylii oraz kłopotom z dostawami szczepionki na koronawirusa produkowanej w Indiach.
W kraju rozpoczęto program szczepień po tym jak dopuszczono do stosowania dwa preparaty. Chodzi o rosyjską szczepionkę Sputnik V oraz szczepionkę brytyjsko-szwedzkiego koncernu AstraZeneca. Tylko druga z nich przeszła wszystkie fazy testów klinicznych. Do Brazylii miały trafić szczepionki AstraZeneca wyprodukowane w Indiach, które w ogóle są największym producentem szczepionek na świecie.
W tym samym czasie prezydent Bolsonaro, który od początku pandemii bagatelizuje koronawirusa mimo że sam przeszedł infekcję. Próbował przekonywać obywateli, że władze federalne „zrobiły w sprawie pandemii co do nich należało”, a winę za sytuację ponoszą gubernatorzy, w tym przede wszystkim gubernator stanu Amazonas.
Opozycja wini prezydenta
Ale opozycja wini wyłącznie prezydenta. I wskazuje, że ostentacyjnie nie nosił on maseczki i pojawiał się na dużych zgromadzeniach oraz twierdził, że COVID-19 to „zwykła grypa”, którą można leczyć popularnymi lekami antymalarycznymi, np. chlorochiną, której skuteczności ostatecznie nie dowiedziono.
Pięć opozycyjnych partii chce postawić wniosek o wotum nieufności wobec prezydenta. Ale wątpliwe jest, aby udało się taki wniosek przeforsować na najbliższym posiedzeniu Izby Deputowanych, które ma się odbyć 1 lutego.
Bolsonaro wciąż ma bowiem za sobą wielu deputowanych, którzy bardziej niż pandemii boją się kryzysu gospodarczego, więc bagatelizowanie wirusa im odpowiada. Także instytut badawczy Datafolha w swoim ostatnim sondażu stwierdził, że poparcie społeczne dla Bolsonaro to wciąż 52 proc. „Tylko Bóg może mnie usunąć ze stanowiska” – stwierdził w charakterystycznym dla siebie mało skromnym stylu Bolsonaro.