Paryż wysyła dodatkowe wsparcie siłom policyjnym, jakie zmagają się protestami i przede wszystkim zamieszkami na karaibskich wyspach, które są francuskimi terytoriami zamorskimi. W ubiegłym tygodniu dodatkowi policjanci pojechali na Gwadelupę, teraz 70 żandarmów jest w drodze na Martynikę.
Protesty na Gwadelupie i Martynice trwają już niemal dwa tygodnie. Wybuchły, gdy ogłoszono wprowadzenie koronawirusowych obostrzeń, w tym potrzebnych do korzystania z miejsc publicznych (w tym restauracji czy barów) przepustek sanitarnych wydawanych osobom zaszczepionym, ozdrowieńcom czy tym, którzy regularnie się testują na koronawirusa i mają negatywne wyniki.
Dodatkowo wzburzenie części mieszkańców obu wysp wzburzyła zapowiedź obowiązku szczepienia się dla wszystkich pracowników sektora ochrony zdrowia. Tymczasem na Gwadelupie i Martynice jest duża niechęć do szczepień (zaszczepił się tylko co trzeci mieszkaniec).
Barykady na ulicach i podpalenia
Wynika to z wielu czynników, w tym kolonialnej przeszłości Gwadelupy oraz Martyniki i związanej z tym nieufności wobec decyzji podejmowanych w Paryżu, a także pamięci o skandalu z lat 70. XX w., gdy dochodziło do zatruć stosowanymi na plantacjach bananów pestycydami oraz zamiłowania części mieszkańców do medycyny tradycyjnej, która odrzuca medycynę współczesną.
Liczne protesty zaczęły się jednak przeradzać w akty ogromnej przemocy. Dochodziło nie tylko do starć z policją i podpalania radiowozów, ale także grabienia i plądrowania sklepów, podpalania budynków czy strzelania do policjantów ostrą amunicją.
Część protestujących budowała także barykady na ulicach, a także blokowała budynki publiczne, w tym szpital, co uniemożliwiło dostarczanie znajdującym się tam chorym posiłków czy dojazd ludziom, którzy korzystają z regularnych, ratujących ich życie zabiegów, takich jak np. dializy.
Dodatkowe siły bezpieczeństwa
Już w ubiegłym tygodniu Paryża wysłał z Europy na Gwadelupę (gdzie sytuacja była poważniejsza) 250 dodatkowych policjantów, w tym funkcjonariuszy z elitarnych jednostek specjalnych. Względny spokój udało się zaprowadzić jednak dopiero po kilku dniach, a protesty trwają nadal.
Teraz coraz bardziej niespokojnie robi się na sąsiedniej Martynice, dlatego Paryż także tam wysyła posiłki. Na wyspę poleci 70 żandarmów, którzy mają pomóc w usuwaniu m.in. blokad drogowych.
„Dialogu społecznego nie da się prowadzić bez solidnej podstawy, jaką jest poszanowanie prawa i porządku, a także wolności innych mieszkańców wysp, którzy chcą się szczepić i chronić swoje zdrowie” – powiedział francuski minister ds. terytoriów zamorskich Sébastien Lecornu, który spotkał się szefami strajkujących na francuskich Karaibach związków zawodowych.
Kryzys na francuskich Karaibach
Kwestia antycovidowych obostrzeń i obowiązkowych szczepień dla służby zdrowia (ten drugi plan na razie w obliczu protestów zawieszono) to bowiem tylko iskra, która doprowadziła do społecznego wybuchu na Gwadelupie i Martynice.
Emocje podgrzewa tam bowiem trwający od wielu miesięcy gospodarczy kryzys. Utrzymujące się w dużej mierze z turystyki wyspy ucierpiały finansowo na pandemii COVID-19, a do tego wyraźnie wzrosły bezrobocie i inflacja. Drożeją niemiłosiernie już nie tylko paliwo czy gaz ziemny, ale także wiele innych codziennych produktów.
Związkowi przywódcy skarżyli się, że ich postulatów o wprowadzenie większej pomocy socjalnej nikt nie słuchał, a jakiekolwiek rozmowy zaczęły być prowadzone dopiero po wybuchu ulicznej przemocy. „Widzimy, że choć jesteśmy francuskimi obywatelami, to jednak nasz poziom życia jest o wiele niższy niż w Europie” – mówił szef organizacji LKP Elie Domota.
Dlatego Paryż chce przedstawić Gwadelupie i Martynice pakiet reform gospodarczych, które mają umożliwić ściągnięcie na wyspy inwestycji oraz większej liczby miejsc pracy zwłaszcza dla młodych ludzi. Ponadto Lecornu nie wykluczył rozpoczęcia rozmów o zwiększeniu autonomii dwóch francuskich departamentów zamorskich na Karaibach.